"Walhalla" uległa dzisiaj ekipie KS Bytom 8:9 (3:1), po zaciętym, wyrównanym pojedynku, który... powinniśmy byli wygrać.
Co prawda na początku spotkania szybcy zawodnicy gospodarzy wprowadzili nieco zamieszania w naszych szykach obronnych, jednak doświadczenie defensywy Wikingów pozwoliło nam do przerwy stracić tylko jedną bramkę, a po szybkich kontrach zaaplikowaliśmy przeciwnikom trzy gole, w czym głównie zasługa dobrze dysponowanego w inauguracyjnej odsłonie, Arkadiusza Wachlarza.
Później nastąpiła krótka przerwa i po niej rywale kompletnie nas zaskoczyli! Oto bowiem na boisku pojawiła się zupełnie inna szóstka graczy, która że tak powiem, nie zwiastowała jakiejś oszałamiającej postawy. Przynajmniej względem groźnych graczy KS Bytom z pierwszych 35 minut.
Jeszcze raz okazało się, że absolutnie nie należy oceniać książki po okładce. Rezerwowi teoretycznie zawodnicy gospodarzy grali bardzo dobrze, strzelali bramki i mimo, iż my także odpowiadaliśmy celnymi strzałami, wynik balansował na granicy remisu, ze wskazaniem na Czarno-Żółtych. Wyraźnie było jednak widać, że Wikingowie nieco zlekceważyli przeciwników i teraz już ciężko jest wykrzesać im 100% możliwości.
Na dodatek w końcówce spotkania KS Bytom udowodnił, że ma nie tylko szeroką ławkę rezerwowych, ale także wie co to taktyka. Na plac gry powróciła część zawodników z pierwszej połowy (teraz wypoczętych) i z wyniku 8:7 dla "Walhalli" zrobiło się 8:9, w ostatniej akcji meczu.
Podsumowując, po raz pierwszy od bardzo dawna rywal pokonał nas nie umiejętnościami, a taktyką i postawą , w pewnym sensie, poza boiskową. Inna sprawa, iż wyraźnie nie miał dzisiaj dnia nasz goalkeeper, a i napastnicy nie grzeszyli skutecznością.
Cóż, przegraliśmy sparing i może to, i dobrze, że w tym sposób, z tym rywalem. Czemu? Bo w ligowym meczu już nas takim podstępem nie zaskoczą :)