Zaprawdę powiadam Wam nie mam "zielonego pojęcia" dlaczego przegraliśmy dzisiaj z FC "BadBoys" 10:11. Owszem rywale okazali się być szybkim, wybieganym zespołem, z dużą ilością świetnie wyszkolonych technicznie zawodników. Ale to my kontrolowaliśmy wynik przez większą część meczu i powinniśmy dowieźć do końca nasze prowadzenie.
"Bad Boysi" od pierwszych minut przypuścili zmasowany szturm na bramkę Wikingów, decydując się kończyć większość akcji strzałami z dystansu. Strzałami najczęściej niecelnymi. "Walhalla" natomiast skutecznie kontrowała gospodarzy, by na przerwę zejść z prowadzeniem 4:2.
Drugą połowę rozpoczęliśmy w iście koncertowym stylu i choć nie ustrzegliśmy się błędów w obronie, wciąż prowadziliśmy 6:3:, 7:4, wreszcie przez długie minuty 8:5. I właśnie te długie minuty zadecydowały chyba o końcowym wyniku. Zostaliśmy bowiem wówczas bezlitośnie zepchnięci do głębokiej defensywy i mimo ambitnej postawy nie potrafiliśmy odsunąć przeciwników od naszego pola karnego.
W końcu Czarno-Żółci pękli, FC "BadBoys" strzelili sześć (6!!!) bramek z rzędu i wszystko się posypało. Co prawda jeszcze przed końcem dołożyliśmy dwa gole do naszego dorobku, ale tak naprawdę niewielu z nas wtedy wierzyło jeszcze, że wygramy.
Zaliczyliśmy więc trzecią ligową porażkę z rzędu, tym samym boleśnie odczuwając przenosiny do najwyższej klasy rozgrywkowej. Czy składamy broń? ABSOLUTNIE NIE! Już za dwa dni kolejny wymagający mecz i znowu nie poddamy się aż do ostatniej sekundy gry :) NAPRZÓD WIKINGOWIE!
PS. Bardzo dziękujemy rywalom za możliwość rozegrania awansem meczu z wrześniowego terminarza oraz Tomaszowi Wolanowi za solidny występ na bramce.