Chciałem napisać dzisiaj jakiś mądry wstęp do newsa, albo chociaż coś dowcipnego na początek. Może jakąś sensowną sentencję? Ale najzwyczajniej w świecie kompletnie nic takiego nie przychodzi mi do głowy. Napiszę więc tylko, że FC Rozbark pokonał "Walhallę" 13:4 (5:2) w sparingowej konfrontacji i że przez cały mecz nie było wątpliwości kto jest tutaj zespołem lepszym.
Leszek Legut i spółka pokazali doskonale poukładany styl gry, przemyślane akcje, mnóstwo świetnych podań i niebywałą skuteczność, częstokroć po efektownych zagraniach.
Wikingowie potrafili odpowiedzieć jedynie w miarę ambitną postawą, dopóki całkiem nie podcięto nam skrzydeł, oraz niemrawymi próbami zaskoczenia bramkarza naszych gości.
Tak naprawdę tylko wypożyczony z "GO 30 Futsal Team" bramkarz Wikingów - Jarek Wilk nie może mieć do siebie negatywnych uwag za to spotkanie. Reszta zespołu zagrała słabo. Najsłabiej z dotychczasowych konfrontacji z najsilniejszymi ekipami Górnego Śląska.
Rozbark te słabości bezlitośnie wykorzystał i tylko w niewielkim stopniu tłumaczy nas fakt, że wystąpiliśmy bez dwóch najskuteczniejszych graczy Czarno-Żółtych, Grzegorza Sowy i Sebastiana Pękały.
Mistrzowie Bytomia pokazali, że na półfinał Mistrzostw Polski do Chorzowa pojadą raczej w roli faworytów i mogą tam sporo zdziałać. A my? No cóż drugiego tak słabego meczu, w dość krótkim okresie czasu, miejmy nadzieję nie zagramy. Obiecujemy więc, że wstydu nie przyniesiemy. Ani Wam drodzy fani, ani całemu Bytomiowi.