WALHALLA - strona nieoficjalna

Przed rozpoczęciem serii przygotowawczych spotkań do półfinałów Mistrzostw Polski Playarena założyliśmy sobie, że potykać będziemy się głównie z rywalami silnymi. Z ekipami z czołówki różnych lig PA, tak aby wiedzieć co nieco o potencjalnych przeciwnikach i sprawdzić się na ich tle. Na tyle skutecznie by później móc wyeliminować ewentualne niedostatki w naszych poczynaniach.

Wiedzieliśmy, iż kosztem ubocznym takich założeń mogą być ewentualne porażki i dzisiaj taki koszt ponieśliśmy. Mecz z zabrzańską "Silesią" miał tak naprawdę trzy różne fazy. Najpierw w pierwszej połowie widzieliśmy wyrównany, szybki pojedynek, w którym goście górowali nad nami co prawda dynamiką swoich akcji i szybkością ale to Wikingowie byli znacznie skuteczniejsi, prowadząc 4:2. Co ciekawe gdyby Damian Gorel i Kamil Ronewicz wykorzystali wszystkie swoje sytuacje byłoby spokojnie nawet i 6 do 2.

Początek drugiej odsłony to fatalny w skutkach brak koncentracji w naszej obronie i trzy stracone gole w trzy minuty, a następnie coraz wyraźniejsza przewaga "Silesii". Przyjezdni kompletnie rozmontowali nasze szyki w tyłach i widać było wyraźnie, iż "Walhalla" nie wytrzymuje rywalizacji pod względem kondycyjnym.

Kiedy rywale prowadzili już paroma bramkami nadeszła trzecia faza meczu. Tym razem to przeciwnicy zaczęli tracić siły i Czarno-Żółci, co się bardzo chwali, walcząc do końca odrobili nieco strat. Skończyło się na przegranej 10:13, która wstydu nie przynosi. Bądź co bądź goście to jedna z najlepszych drużyn zabrzańskiej Nike Playarena.

A wnioski dla Wikingów? Po pierwsze wzmocnić koncentrację całego teamu, zwłaszcza w drugiej połowie, bo to już nie pierwszy mecz, który przegrywamy tak naprawdę podczas paru pierwszych minut po zmianie stron (pamiętacie jesienny ligowy hit z FC Rozbark?). Po drugie i dzisiaj, i w niedawnej konfrontacji z "Blue Devils" przegraliśmy głównie przez braki kondycyjne. Choć w tym zakresie mamy akurat taką sytuację, że mecze podczas turnieju mistrzowskiego będą o ponad połowę krótsze niż te grane na co dzień, no i na dodatek "Walhalla" powinna mieć wówczas co najmniej trzech, czterech graczy więcej do zmiany.

Ogólnie źle nie jest oby tylko dopisała nieco lepsza frekwencja w kolejnych grach kontrolnych, gdyż nasz sobotni rywal, jeśli znowu nie wytrzymamy kondycyjnie, przejedzie się po "Walhalli" jak walec. Kto to będzie? Szczegóły już wkrótce.