Zgodnie z zapowiedziami "Walhalla" rozegrała dzisiaj aż dwie sparingowe konfrontacje z chorzowskim zespołem "Dubayy". Zaczęliśmy nietypowo, bo od meczu w systemie 2 razy 10 minut, tak aby wypróbować sposób gry, z jakim będziemy mieli do czynienia podczas Mistrzostw Polski.
Zresztą nie tylko ten system był nietypowy, zaskoczyło nas również boisko w Chorzowie. Pokryta naturalną trawą murawa było co prawda plusem (na takiej także zagramy za tydzień w półfinałach) ale już jej stan niekoniecznie odebraliśmy z zachwytem. Dawno nie koszona i dość nierówna płyta boiska zwiastowała sporo przypadkowych sytuacji i niepotrzebne ryzyko kontuzji. Których na szczęście udało się uniknąć.
Ale przejdźmy do gry. Skupiliśmy się szczególnie na pierwszej potyczce, chcąc w pełni sprawdzić się w tak krótkiej rywalizacji. I jak to wyszło? Otóż bardzo dobrze.
"Dubayy" praktycznie przez cały mecz był zespołem widocznym tylko w niewielkim stopniu. Wikingowie lepiej operowali piłką, widać było że są odpowiednio skoncentrowani i co najważniejsze dużo skuteczniejsi. Najpierw gola zdobył Grzegorz Pronobis po asyście Macieja Prusa, a chwilę później trafił Prus, po podaniu Grzegorza Sowy. Do przerwy 2:0 dla nas.
Po zmianie stron trzeciego gola dorzucił Michał Mazur, a rywale kompletnie nie potrafili się pozbierać. Dopiero w jednej z ostatnich akcji meczu chorzowianie zdobyli honorową bramkę i skończyło się na wygranej Czarno-Żołtych 3 do 1.
Drugi mecz nie był już tak jednostronny. Nauczeni doświadczeniem z inauguracyjnej potyczki gospodarze, grali dużo lepiej. Wymieniali sporo groźnych podań ale to... "Walhalla" otworzyła listę strzelców. Najpierw celnie strzelił Damian Gorel, a niedługo potem Maciej Prus i znowu zrobiło się dwa do zera dla Wikingów.
Do przerwy "Dubayy" odrobił jednak straty z nawiązką i prowadził 3:2.
Ostatnia tego dnia połowa zawodów miała dość zaskakujący przebieg. Czarno-Żółci wyrównali co prawda wynik na 3:3 (gol Grzegorza Sowy) ale potem kompletnie się pogubili, dając sobie wbić aż cztery bramki pod rząd.
Przy stanie 7:3 dla rywali doszło do kilku roszad w naszym składzie. Postawiliśmy na atak i w ciągu paru minut doszliśmy wynik na 6:7. Na wyrównanie zabrakło niestety czasu. Ostatnie trzy bramki dla "Walhalli zdobyli, Grzegorz Sowa po podaniu Kamila Ronewicza, chwilę później obaj gracze zamienili się rolami, a wynik zamknął, tak jak w pierwszym spotkaniu, Michał Mazur.
Generalnie dwumecz w Chorzowie na plus. Dwudziestominutowy pojedynek wygraliśmy, w dłuższym już rewanżu wcale nie byliśmy gorszą ekipą. Owszem znowu zdarzył nam się przestój w grze, w trakcie którego straciliśmy aż cztery gole ale miał on miejsce na tyle późno, że nie powinien się takowy pojawić podczas mistrzowskiego turnieju.
Reasumując nasza wtorkowa porażka z FC Rozbark była aż tak dotkliwa nie dlatego, że "Walhalla" jest źle przygotowana ale to Mistrz Bytomia jest aż tak silny. I taką konkluzją dzisiaj zakończymy :)
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.