Zastanawiałem się jak zacząć tą relację? Czy cieszyć się z wyniku, bo gdyby ktoś nam dał taki przed meczem, bylibyśmy częściowo zadowoleni? Czy marudzić, że znowu było blisko wygranej i ponownie się nie udało? A może po prostu załamywać ręce nad straconymi punktami?
Otóż żadna z tych opcji nie wchodzi w grę! Przegraliśmy bowiem dzisiaj szlagier z grającym w najsilniejszym zestawieniu FC Rozbark 5:6 (1:4) ale w pewny sensie możemy czuć się zwycięzcami tego pojedynku.
No bo przyznajcie szczerze ile było osób, które dawały "Walhalli" szanse na zwycięstwo w tym spotkaniu? Zapewniam, że niewiele. Szczególnie mając w pamięci ubiegłoroczną klęskę Wikingów w drugiej połowie, w której to zespół Sebastiana Jędrzejczyka zdeklasował nas w stosunku 1:8.
Teraz też nie zaczęło się dobrze. Najpierw kontrowersyjną bramkę z rzutu wolnego zdobył przeciwko nam Sebastian Standera, w kolejnych minutach dość niefortunne posunięcie taktyczne w szeregach Czarno-Żółtych wykorzystali rywale i zrobiło się aż 0:3.
Kontaktowy gol Macieja Prusa dał nam nadzieję lecz jeszcze przed przerwą Błękitno-Biali dołożyli czwartego gola i było raczej nieciekawie.
Rezultat bolał tym bardziej, że "Walhalla" nie była wcale gorsza na boisku. Momentami przeważaliśmy, konsekwentnie realizując założenia taktyczne. Niestety nie sprzyjało nam szczęście, szczególnie w sytuacjach podbramkowych.
Kiedy drugą połowę Rozbark otworzył strzelając na 1:5, wydawało się że może być po meczu, że się podłamiemy, nie damy rady podnieść. Tak się jednak nie stało. Przejęliśmy inicjatywę, zepchnęliśmy mistrzów Bytomia do głębokiej defensywy i w końcu worek z bramkami dla Czarno-Żółtych pękł.
Gol Grzegorza Sowy, natchnione uderzenia z dystansu Damiana Gorela, w końcu piękne wyrównanie by Maciej Prus. Wyciągnęliśmy z fatalnego 1:5 na 5:5 i wcale nie zamierzaliśmy na tym poprzestać.
Niestety w końcówce gospodarze pokazali, że też są doświadczonym, potrafiącym wiele zespołem. Jeszcze raz zaatakowali Wikingów. Zdobyli szóstego gola i mimo naszych usilnych starań, kryciu na całym boisku i huraganowych ataków, wyrównać się nie udało.
Na pewno porażka boli, tym dotkliwiej że choć remis był na wyciągnięcie... nogi. Z drugiej strony jednak widać było w tym meczu, jak wielkie poczyniliśmy postępy względem np. poprzednich konfrontacji z Błękitno-Białymi. Widać, że wciąż idziemy do przodu i mając w perspektywie przyszłoroczne Mistrzostwa Polski naprawdę realny wydaje się być dalszy nasz progres, a tym samym awans do ścisłego finału ogólnopolskiego turnieju.
Przeciwnikom gratulujemy sukcesu i dziękujemy za grę. Grę w spotkaniu, w którym cała ekipa "Walhalli" zasługuje na wielkie brawa. Dziękujemy Panowie!!!
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.